Impreza rozkręciła się w najlepsze. Wszyscy już dobrze podpici, tańczyli w salonie.
- Zdrowie naszego gościa, Cesca! – powiedziała Paula, której bąbelki uderzyły do głowy.
- Zdrowie! – krzyknęła reszta i pochłonęła zawartość swoich kieliszków.
- Bawimy się!
Wszyscy imprezowali i korzystali z gościnności koleżanki. Jej matki nigdy nie było, więc szaleństwo było tam na porządku dziennym. O drugiej w nocy było już po wszystkim, bo ludzie byli tak nawaleni, że nie mogli ustać. I właśnie wtedy rozległ się dźwięk telefonów wszystkich graczy FC Barcelona.
- Chlopaki… Zamołduje Wasss… - wybełkotała szatynka.
- O nie… - jęknął Valdes, usiłując podnieść się z podłogi.
- Co? – zapytała dziewczyna, a razem z nią inni goście.
- Puyol napisał, że jutro punktualnie o 9 mamy być na Camp Nou… Trening…
- Jak jutro, to spoko – powiedział Messi i położył się na podłodze.
- Która godzina?
- Druga.
- No to pomyłka. Dzisiaj chce nas widzieć…
- Nie! – jęknęli zawodnicy Barcy i zaczęli szukać dla siebie wygodnych miejsc do spania.
********
- O tak… Kotku, byłaś cudowna… - mówił chłopak, przytulając brunetkę do siebie.
- Tylko nic nie mów mojej siostrze, dobrze? Bo będzie zła.
- Nie powiem. – obiecał chłopak i pocałował dziewczynę w usta.
- Dziękuję. – uśmiechnęła się i kontynuowała. - Dobrze, że poszliśmy do mojego pokoju. Tam byłoby niewygodnie.
- Racja – zaśmiał się chłopak – A Twoja siostra nie będzie nas szukać?
- Ona? Jest teraz tak pijana, że pewnie już śpi.
- A Ty nie pijesz?
- Piję. Jakbym nie piła, to teraz bym tu z Tobą nie była. – powiedziała i przytuliła się mocno do towarzysza.
******** Parę godzin później ********
- Paula… Obudź się… Puuu… Wstawaj! – Gerard próbował obudzić przyjaciółkę
- Pique… - dziewczyna z niechęcią otworzyła oczy – Nie drzyj twarzy… O co chodzi?
- Zadzwonisz do Pepa, że się dziś nie pojawimy? – do rozmowy wtrącił się Victor.
- A niby czemu? – spytała szatynka z ironicznym uśmieszkiem.
- Nie mów, że Ty czujesz się lepiej – swoje trzy grosze musiał wtrącić także Messi.
- Nie mówię. Też mnie łeb nap… Znaczy się boli.
- To zadzwonisz?? – zapytali piłkarze ze łzami w oczach. – Prosimy…
- No, dobra. Spróbuje Wam coś załatwić. Tylko dajcie mi numer.
Piłkarze się nie wahali i parę minut później, dziewczyna dzwoniła do ich trenera.
- Halo? – usłyszała w słuchawce męski głos.
- Czy pan Josep Guardiola? – zapytała, pilnując, aby nie było słychać jej skacowanego głosu.
- Przy telefonie. W czym mogę pomóc? I z kim rozmawiam?
- Tu Paulina Fernandez.
- A… Paula, witam Cię.
- Dzień dobry.
- W czymś Ci pomóc, drogie dziecko?
- Jest taka sprawa. Piszę pracę z socjologii na temat „Zachowania ludzi w kontakcie z innymi”. I wykorzystałam do tego pana podopiecznych. I są trochę zmęczeni.
- Skoro tak… - Guardiola zamilkł na chwilę, po czym dokończył – Niech o 10 stawią się na Camp Nou. Dam im jeszcze trochę pospać. Dziękuję z informację, Paulinko.
- Nie szkodzi, panie Guardiola.
- Chciałbym, abyś Ty się zjawiła razem z nimi. Zaszczyć nas swoją obecnością.
- Oczywiście. Do widzenia.
- Do zobaczenia.
Paula rozłączyła się i spojrzała na piłkarzy.
- O 10 na Camp Nou. Niestety. Nie dało się inaczej. A ja z Wami. – wyszeptała dziewczyna idąc do kuchni. – Chodźcie po jakąś Aspirynę na ból głowy… Musimy przeżyć ten trening…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz