czwartek, 10 stycznia 2013

4. Trening

Punktualnie o 10, gracze klubu FC Barcelona razem z przyjaciółką, stawili się na stadionie. Widać po nich było efekt wczorajszej zabawy, jednak żadne z nich nie chciało się do tego przyznać. Tylko Carles Puyol, wielki nieobecny, był w dobrej formie.
- Cześć koledzy! – krzyknął na wejście, widząc resztę swojej drużyny.
- Ciszej Puyol, bo zamorduję. – usłyszał z ławki rezerwowych znajomy głosik
- O! Paulinka! Miło Cię widzieć! – chłopak nie spuszczał z tonu.
- Ucisz się. Bo nie ręczę za siebie.
- Paulisiu! Ale jak to?!
- Carls, przestań. – do rozmowy wtrącił się Pique. – Daj dzisiaj spokój.
- A czemuż to? Źle się czujecie? Nie wiem dlaczego, bo ja nie.
- Puyol, proszę. Powstrzymaj się. Byliśmy u  Pauli, ok? Bo nie miało być dzisiaj treningu, a Fabregas przyjechał, to stwierdziliśmy, że się trochę rozerwiemy.
- I macie karę. – powiedział Pep, który właśnie wszedł na murawę. – Paula, wstawaj i z chłopakami kółeczka robisz. Już!
- Ale, panie Guardiola… Proszę…
- Kółeczka. Teraz.
Podczas, gdy cała ( a raczej prawie cała) drużyna biegała, Carles Puyol siedział obok trenera i gorączkowo o czymś dyskutował. A potem wyszedł i już nie wrócił.
********
- Może już pójdę. Twoja siostra pewnie zaraz wparuje do pokoju i co wtedy?
- Nie martw się. Napisała mi SMS-a, że poszła na trening z chlopakami, więc pewnie będzie dopiero po południu. – powiedziała brunetka, całując chłopaka.
- No to mamy czas dla siebie. – odpowiedział chłopak i zaczął masować dziewczynę.
********
Gdy wszyscy wybiegali nakazane kółka, Guardiola zawołał ich do siebie.
- To za imprezę  panny Fernandez. Mówiłem Wam coś na temat picia.
- Ale, proszę pana. Oni nie mieli mieć dzisiaj treningu. A Cesc przyjechał i chcieliśmy go przywitać. Niech nam Pan wybaczy. I skąd Pan wiedział o imprezie?
- Mam swoje źródła, kochani. No, jesteście wolni.
- Przyszliśmy tylko biegać? – jęknął Alves
- Tak. Niestety. Do zobaczenia na treningu. – powiedział Pep i wyszedł.
- Czyli tyle? Ale bezsens. – powiedziała Paula i ruszyła w stronę wyjścia.
- Pu, czekaj! – krzyknął za nią Gerard – Odwiozę Cię.
- OK. – dziewczyna przystanęła na chwilę, aby przyjaciel ją dogonił.
Doszli razem do auta. Jak zwykle, otworzył przed nią drzwi. Dziewczyna wsiadła do samochodu i zerknęła na komórkę. Była 12, więc Fabregas pewnie już pojechał do hotelu, a młoda jest w szkole. Ma jakieś trzy godziny wolnego.
- Gerard, może zostaniesz na herbatę? – zapytała, gdy podjechali pod jej dom. Nie chciała siedzieć sama.
- A wiesz, chętnie. U Ciebie herbatka najlepsza. – uśmiechnął się i wysiadł z wozu, aby otworzyć dziewczynie drzwi.
Weszli razem do domu. W kuchni usiadł na krześle przy stole i obserwował krzątającą się dziewczynę. Wyglądała tak… inaczej. Zawsze postrzegał ją jako przyjaciółkę. U niej w domu robiło się najlepsze imprezy. Teraz wydała mu się taka dziewczęca. Tak zwyczajna. Była tak, jak wtedy, gdy chodzili do szkoły. Grzeczna, spokojna, kochana. „Czyżbym się w niej zakochał?” pomyślał Gerard.
Dziewczyna postawiła dwie herbaty na stole i przyjrzała się zamyślonemu przyjacielowi. Był dla niej jak brat. A jednak było w nim „coś”. „Coś”, co sprawiało, że był niesamowity. Wręcz idealny.
Oboje, z zamyślenia zostali wyrwani przez chrząknięcie. Męskie.
- Cesc? A co Ty tu robisz?
- Dopiero wstałem. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że spałem w Twoim pokoju.
- Nie, skądże. Moja siostra jest w szkole?
- Wydaje mi się, że jeszcze śpi. Zaniosłem ją dzisiaj w nocy, bardzo pijaną, do łóżka i jak teraz zerkałem to spała.
- Aha. OK.
- No, to zbieram się do hotelu.
- Mam nadzieję, że jeszcze do nas wpadniesz.
- Oczywiście, Pu. – pocałował przyjaciółkę w policzek i wyszedł.
Dziewczyna zaprowadziła drugiego przyjaciela do salonu i usiadła na kanapie. Ani się obejrzała, jak przyjaciel siedział obok niej i dotykał dłonią jej policzka. Nachylił się nad przyjaciółką i delikatnie musnął wargami jej usta.
Zszokowana dziewczyna patrzyła z przerażeniem na chłopaka. Ale tylko początkowo, bo już chwilę później dała się w to wciągnąć. Całowała przyjaciela i nic na świecie się nie liczyło. Pierwszy raz w życiu się tak czuła. Teraz był ważny tylko on. I nikt i nic innego.
^^^^^^^^^^^^
O tak. Tego mu było trzeba. Całował swoją najlepszą przyjaciółkę i było mu tak dobrze. Nie pragnął niczego innego. Tylko poczuć smak jej ust. Poczuć z bliska zapach jej włosów. Być tak blisko niej.
Przytulił ją mocno do siebie.
- Wiesz co, Pu?
- Co?
- Chyba się zakochałem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz