wtorek, 15 stycznia 2013

9. "To częściowo moja wina..."

- Inez? – do pokoju młodszej córki zapukała jej matka.
- Tak?
- Mogę wejść?
- Właź.
Kobieta weszła do pokoju. Jej kochana córeczka siedziała skulona na łóżku. Pisarka nie wiedziała, co powiedzieć. Nie była zadowolona z ciąży córki, ale winą obarczyła tylko i wyłącznie siebie. To ona dała zły przykład córce. Gdyby nie zmieniała mężczyzn tak często, może młoda zachowała by się inaczej?
- Nie będę Ci prawić kazań. – kobieta usiadła obok córki. – To częściowo moja wina…
- To nie Twoja wina. – powiedziała dziewczyna i popatrzyła na rodzicielkę – Przepraszam Cię, mamo…
********
Wyszli ze stadionu i udali się w stronę małej, kameralnej knajpki, w której mogliby spokojnie porozmawiać.
Gdy usiedli, dziewczyna przemówiła.
- Inez jest w ciąży.
- Co?! – zapytał zszokowany Fabregas, patrząc na dziewczynę, jakby jej zielone czółki wyrosły na głowie. – Z kim?
- Z Tobą! Pomyśl trochę! – odpowiedziała szatynka i rozpłakała się.
- Pu, nie płacz… - chłopak usiadł obok niej i objął ramieniem.
- Łatwo Ci mówić.
- Masz rację. Łatwo…
- Ja po prostu nie chcę, żeby Inez przeżyła to, co nasza matka. Ojciec ją zostawił, gdy była z młodą w ciąży. – studentka ukryła twarz w dłoniach.
- Co mam zrobić? – spytał retorycznie kapitan Arsenalu, przytulając do siebie zapłakaną dziewczynę.
- Nie wiem. Zrób, co uważasz za słuszne.
********
Nie potrafiła nic powiedzieć. Po tylu latach, jej młodsza córka powiedziała do niej „mamo”. Była szczęśliwa z tego powodu. Przytuliła brunetkę.
- Wybaczysz mi? – zapytała dziewczyna
- Oczywiście, kochanie. Przecież jesteś moją córeczką.
- Nie chodzi mi o ciążę. Czy wybaczysz mi to, że tak Cię traktowałam?
- Jak mogłabym Ci nie wybaczyć? A teraz zbieraj się. Jedziemy na zakupy. – matka wstała i skierowała się w stronę drzwi. – No, zbieraj się! Trzeba przemeblować troszkę nasz domek.
********
- Paulina… - zaczął niepewnie piłkarz – Ja mam dziewczynę…
- Nie każę Ci się z nią rozstawać. Chciałabym, żebyś porozmawiał z Inez. Tylko tyle. A potem, zrobisz, jak będziesz uważał.
- Dobrze, Pu. To co? Idziemy na zakupy?
- Geri prosił, żeby mu coś kupić. Tylko, nie powiedział mi co…
- Ja wiem co. Chodź. – chłopak chwycił dziewczynę za rękę i wyciągnął z lokalu.
Szli obok siebie ulicami Londynu. Zrobili szybkie zakupy i poszli do domu piłkarza. I to był błąd…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz